frisor stavanger
Od zera do pięciu. Historia Hairforce i marketingowego mostu w Stavanger

Gdy pierwszy raz rozmawiałem z Cathrine – CEO Hairforce – usłyszałem w jej głosie to, co najbardziej cenię u przedsiębiorców: spokój, świadomość, ambicję. Nie była to rozmowa o zasięgach czy reklamach. To było coś prostszego i jednocześnie trudniejszego: „Robimy świetną robotę, ale mam wrażenie, że nikt o nas nie wie.”

To zdanie zostało mi w głowie.

 

  • Klient: Hairforce AS
  • Cel: Pozycjonowanie lokalne
  • Lokalizacja: Norwegia
  • Stan: Zrealizowane
hairforce
Strona www + pozycjonowanie

Optymalizacja wizytówki

Wtedy Hairforce miało jeden salon. I stronę na WIX-ie, która wyglądała jakby zgasła zaraz po zapaleniu – była, ale nie działała. Nie wynikało to z braku chęci – po prostu nikt wcześniej nie połączył kropki między tym, co widzi klient, a tym, co dzieje się „pod maską” marketingu.

I od tej maski zaczęliśmy.

Zmieniliśmy CMS na szybki, lekki, dopasowany do potrzeb. Strona nie tylko zaczęła się ładować – ona zaczęła działać. Pokazywać salony, przedstawiać zespół, prowadzić użytkownika za rękę. Przestała być wizytówką, a zaczęła być doświadczeniem.

Potem przyszły lokalizacje. I tutaj zaczęła się cała historia.

Mosty w mieście, które dzieli woda

Stavanger to miasto podzielone przez wodę. Dosłownie. Główne dzielnice spina sieć mostów, tuneli, promów. Są miejsca, które widać tylko z lotu ptaka – codziennie odcięte, jeśli nie znasz drogi.

Marketing lokalny działa podobnie.

Zaczęliśmy od jednej wizytówki Google Business Profile. Uporządkowanej, wypełnionej, z aktualnymi danymi, zdjęciami, godzinami, linkami. Potem przyszły kolejne lokalizacje – każda z indywidualnym opisem, dopasowanym do tego, co faktycznie dzieje się w danym miejscu.
Z czasem salon, który wcześniej nie istniał w świadomości klientów – dosłownie nie pojawiał się nawet w wynikach wyszukiwania – zaczął zbierać opinie, wyświetlenia, telefony.

 

Dziś? Jest numerem jeden w swojej okolicy. A Hairforce ma pięć salonów i klientów, którzy wiedzą, gdzie ich szukać – bo są dokładnie tam, gdzie powinni być.

 

Kampanie? Nie magia, tylko strategia

 

Od początku działały kampanie Search Ads – najpierw skromne, precyzyjne, potem coraz bardziej wyrafinowane. Dołożyliśmy YouTube z naciskiem na lokalność i wizerunek. Ustawiliśmy konwersje offline tak, by wiedzieć, co się dzieje po kliknięciu. Performance Max przyniósł efekt w szerszym zasięgu, ale najważniejsze było to, co działo się lokalnie – wokół każdego z salonów.

Nie chodziło o „więcej klików”. Chodziło o to, by te kliknięcia prowadziły do prawdziwych decyzji.

Jak w sporcie – tu też liczy się nie tylko forma, ale technika. Współpraca z Hairforce przypominała mi treningi Marit Bjørgen – codzienną pracę, milimetr po milimetrze, bez fajerwerków, ale z wytrwałością.

Dlaczego o tym piszę?

 

Bo wiele lokalnych firm myśli, że marketing cyfrowy to wielka kampania, że trzeba być Nike albo IKEA. Tymczasem wystarczy jeden punkt – dobrze prowadzony. Jeden salon. Jedna wizytówka. Jedna historia, która wybrzmi.

Hairforce nie zaczynało z wielkim budżetem. Zaczynało z wizją. I z pytaniem: jak sprawić, by ludzie w Stavanger nas zauważyli?

Odpowiedź była prosta, ale niełatwa. Trzeba było połączyć punkty. Zbudować strukturę. Optymalizować. Rozumieć dane. Umieć słuchać klienta. I reagować.

 

Na koniec

 

Lubię współpracować z firmami, które – jak Hairforce – są gotowe pracować na efekty, a nie tylko na kliknięcia. Które wiedzą, że marketing to nie reklama, tylko relacja. I że nawet miasto podzielone przez wodę może mówić jednym głosem.

Trzeba tylko wiedzieć, gdzie postawić most.



    Sprawdź na którym miejscu jesteś

    Zobacz na jakie słowa kluczowe pozycjonuje się konkurencja

    Od kliknięcia do wizyty. Od wizyty do lojalności.